19 – Mąż i nie mąż

Ze specjalnymi przeprosinami dla Anyżka za całkowity brak Seiyi 😉
Miało być opowiadanie głównie o Serenity, ale jakoś łatwiej mi się piszę o Minako, mam nadzieję, że Wam to za bardzo nie przeszkadza 🙂
Pozdrawiam!

***

Stała na środku swojej nowej sypialni. Przeniesiono wszystkie jej rzeczy, wnętrze było niemal identyczne jak w starym pokoju, a jednak czuła się całkiem obco. To były rzeczy Minako Aino, a ona już nią nie była. Minako Shitenoo. To też brzmiało obco. Skubała białą muślinową koszulę nocną, w którą przyodziały ją chichoczące pokojówki. Jej nie było do śmiechu, zerkała niepewnie na drzwi, które oddzielały jej komnatę od sypialni męża. Była mężatką… Jak to się stało? Wszystko pamiętała jak przez mgłę.

Nawa wyłożona była czerwonym dywanem, welon przysłaniał jej twarz, dzięki czemu nie widziała wyraźnie otaczających ją tłumów. Musiała powtórzyć swoje „tak”, bo pierwsze okazało się zbyt ciche. Ręce tak bardzo jej się trzęsły, że z trudem włożyła obrączkę na palec Kunzite. Nie dosłyszała „możesz pocałować pannę młodą”, więc krótki dotyk szorstkich ust zaskoczył ją tak bardzo, że drgnęła gwałtownie. Z wesela pamiętała jeszcze mniej.

A teraz stała i wpatrywała się w drzwi, zza których niebawem wyłoni się jej małżonek. Może powinna się położyć? Udawać, że na niego nie czeka? Może on nie przyjdzie? Czy ucieszyłaby się w takiej sytuacji?

 ***

Wziął głęboki oddech, stając przed drzwiami. Jakby miał wejść do komnaty pełnej spiskowców, a nie do sypialni żony. Po kolejnym wdechu nacisnął klamkę i przekroczył próg. Stała na środku pokoju w niewinnej bieli i mięła nerwowo drogocenny materiał. Zrobił jeszcze kilka kroków i wyciągnął w jej kierunku rękę. Aż podskoczyła.

-Chciałem cię pogładzić po ramieniu a nie uderzyć – mruknął dotknięty.

-Przepraszam – pisnęła, ale nadal trzęsła się jak osika.

Kunzite zrozumiał, że nie da rady. Gdyby Minako współpracowała, może udałoby mu się dopełnić obowiązku. Ale w tej sytuacji czuł się, jakby kazano mu zgwałcić dziecko. Wiedział, że jeśli spróbuje posiąść ją w takim stanie, nigdy już nie opuści go obraz tych przerażonych błękitnych oczu.

-Nie musimy tego robić – powiedział, odsuwając się trochę.

-Nie?

-Nie musimy tego robić dziś – doprecyzował. – Nawet nie mieliśmy okazji się poznać. Nasze narzeczeństwo było krótkie, a ja dużo pracuję. Dzisiaj możemy porozmawiać. Chyba, że chcesz… – odchrząknął. – Chyba, że chcesz mieć to już za sobą?

-Nie – zaprzeczyła pospiesznie.

-W porządku. – On też odetchnął z ulgą. Podniósł z sekretarzyka nóż do otwierania kopert i naciął opuszek palca, po czym przyłożył go do prześcieradła na jej łożu.

-Co robisz? – spytała podejrzliwie.

-Pozbawiam cię dziewictwa – uśmiechnął się krótko.

-Więc to rzeczywiście boli – odwzajemniła niepewnie uśmiech.

-To tylko malutkie nacięcie, nawet już nie krwawi. Jeśli nie masz nic przeciwko, będę spał tutaj – zauważył, że blondynka natychmiast zesztywniała. – Obiecuję, że cię nie dotknę – zapewnił szybko. – Nie chcę dawać służbie powodów do plotek, ale jeśli wolisz, pójdę do siebie.

-Możesz zostać – odparła po chwili namysłu. Gdy generał gasił świece, położyła się na samym brzegu łóżka i naciągnęła kołdrę po szyję.

-Opowiedz mi coś o sobie – zaproponował, gdy już leżeli obok siebie w ciemności.

-Wszystko już o mnie wiesz.

-Ale nie od ciebie.

-Nie wiem, o czym mówić.

-Opowiedz mi… Na przykład o swojej matce.

-Prawie jej nie pamiętam – próbowała się wymigać.– Miałam trzy latka, gdy umarła.

-Ale coś pamiętasz?

-Miała piękny głos… – zaczęła z wahaniem. – Jeśli była w domu, zawsze śpiewała mi przed snem. To nie były typowe kołysanki, śpiewała ulubione piosenki o miłości… Miała delikatne i ciepłe dłonie… Pozwalała mi czesać swoje długie brązowe loki, choć bardziej je plątałam niż rozczesywałam. Pachniała fiołkami… Pewnego dnia nie pozwolono mi do niej wejść. Zachorowała na ospę, ale wtedy o tym nie wiedziałam. Nie rozumiałam, co się dzieje. Dlaczego służba biega w popłochu. Dlaczego tata przyjechał i jest taki smutny. Nigdy więcej nie widziałam mamy…

Kunzite po omacku znalazł jej dłoń. Pozwoliła, by ją trzymał.

-Dziękuję, że o nią zapytałeś – szepnęła. – Nikt nigdy tego nie robi. – Postać jej matki była tematem tabu na zamku. Tylko ojciec czasami dał się skusić na rozmowę o niej. Ale on też już od dawna nie żył.

-Co było dalej?

***

-To takie słodkie! – szeptały do siebie pokojówki, wychodząc z sypialni panny młodej.

-Myślisz, że trzymali się za ręce przez całą noc?

-Myślę, że przez część nocy łapali się za coś innego – zażartowała śmielsza i obie zachichotały. Zarumieniły się na widok Yatena, ale gdy tylko zniknęły za rogiem znowu zaniosły się śmiechem.

A więc stało się… Yaten próbował się ucieszyć, zwalczyć uczucie zazdrości. Wiedział, że Minako i Kunzite spędzą razem noc, nie był przecież naiwny. Ale nie sądził, że będą trzymać się za ręce… Jeszcze przedwczoraj nieszczęśliwa blondynka płakała w jego ramionach. Od dziś będzie szukała pocieszenia w objęciach męża. Trzymali się za ręce… To musiało coś znaczyć. Yaten już nigdy jej nie przytuli. Trzymają się za ręce… Był taki głupi! Tak długo trzymał ją na dystans swoimi złośliwymi przytykami. Nie mógł wytrzymać jeszcze trochę? Nie mógł, Minako była taka smutna, nie potrafił dłużej sprawiać jej przykrości. Za ręce…

Obojętnie skinął głową mijającemu go Zoisite, mężczyzna z kwaśną miną nawet nie zwrócił na niego uwagi, najwyraźniej również pogrążony w niewesołych myślach.

***

-Jak było? – zapytała Michiru z właściwą sobie bezpośredniością.

-Ależ Michiru, to nie nasza sprawa – skarciła ją Ami.

-Jestem ciekawa – roześmiała się córka Neptuna bez śladu zawstydzenia.

-Raczej wścibska – prychnęła Haruka, ale uśmiechnęła się do królewny z czułością.

-Było… miło – powiedziała z wahaniem Minako. Nie chciała zagłębiać się w szczegóły, o których nie miała przecież pojęcia.

-Miło? – zdębiała morskowłosa i pocieszająco poklepała świeżo upieczoną mężatkę po dłoni. – Biedactwo!

-Bolało? – nie potrafiła powstrzymać ciekawości Rei.

-Jak ukłucie w palec – uśmiechnęła się lekko blondynka.

-Chociaż tyle – westchnęła nadal zawiedziona Michiru. Nachyliła się ku Minako. – Mogę udzielić ci kilku rad – zaproponowała półgłosem.

-Wszystkie chętnie posłuchamy – rozległ się nagle głos królowej. Władczyni kręciła głową z pobłażliwym uśmiechem. – Jesteś niepoprawna, Michiru.

-Przecież nie miałam na myśli rad z własnego doświadczenia – zamrugała niewinnie jej bratanica. – Takich mogłaby tu udzielić jedynie ciocia.

Okazało się, że Selenity potrafi jeszcze się zarumienić.

-Gdzie jest Serenity? – zmieniła pospiesznie temat.

-Spaceruje po ogrodzie – poinformowała Mizuno. – Oczywiście z eskortą.

***

-Zdradziłeś mnie! – usta Zoisite wykrzywiły się w podkówkę i drżały od powstrzymywanego płaczu.

-Przecież już o tym rozmawialiśmy – odparł generał, siląc się na spokój. Nawet ukochanemu nie wyznał, że do niczego między nim a Minako nie doszło.

-Trzymałeś ją za rękę! – blondyn niemal wypluł te słowa.

-O to ci chodzi? – zdziwił się niepomiernie Kunzite. – Miałem się z nią stykać jedynie narządami rozrodczymi? To mogłoby być trudne technicznie.

-Dlaczego ze mnie kpisz? – irytował się młodszy. – Czy ty mnie w ogóle kochasz?

-Oczywiście, że cię kocham – białowłosy, już poważny, przyciągnął go do siebie. – Ale musisz zachowywać się rozważniej. Minako jest moją żoną i należy jej się ode mnie szacunek. A skoro nie mogę jej zaoferować miłości, to zasługuje przynajmniej na odrobinę czułości.

-Od kiedy jesteś taki wrażliwy? – parsknął Zoisite.

-Ty mnie nauczyłeś wrażliwości – szepnął mu dowódca gwardii do ucha.

-Zaczynam żałować – mruknął jeszcze blondyn nieco udobruchany. – Tak bardzo jej zazdroszczę! – pożalił się, wtulając się w tors kochanka.

-Przykro mi, ale musisz zapanować nad swoją zazdrością – powiedział stanowczo Kuznite. – I tak będziemy się rzadko widywać, nie chcę spędzać czasu z tobą na kłótniach.

-Postaram się – obiecał niechętnie Zoisite.

-Muszę już iść – generał cmoknął go jeszcze szybko w policzek i wyszedł.

-Ale nie wiem, czy dam radę – dokończył kwaśno blondyn. Miał ochotę udusić tę głupią dziewuchę, która ukradła mu Kunzite, choć nawet go nie chciała.

***

-Yaten! – podbiegła do niego radośnie.

-Pani Shitenoo – ukłonił się uprzejmie.

-Pani Shitenoo? – parsknęła. – Od kiedy się przejmujesz takimi drobiazgami?

-Od kiedy stałaś się dostojną matroną – uśmiechnął się wymuszenie. – Wyglądasz na szczęśliwą – zagaił, przyglądając się jej badawczo.

-To za dużo powiedziane. Ale nie jest aż tak tragicznie, jak to sobie wyobrażałam – wzruszyła ramionami.

-A co sobie wyobrażałaś?

-Że skamienieję pod wpływem bazyliszkowego wzroku generała – zaśmiała się. – Ale pan Kunzite jest milszy niż sądziłam.

-Po wspólnej nocy mówisz o nim ‘pan’?

Minako zarumieniła się jak piwonia.

-A co wy mnie tak wszyscy wypytujecie? – zirytowała się nagle, tupiąc nogą.

Yaten mimowolnie się uśmiechnął. To nadal była impulsywna Minako, w której się zakochał. I nadal chciał być blisko niej, nawet jeśli to bolało.

-Chodź, pokażę ci coś – zaproponował w ramach przeprosin, że pozwolił sobie na zbyt wiele.

Zaprowadził ją do ogrodu, do części z drzewkami iglastymi. Odchylił gałązki jałowca. Minako zajrzała ciekawie zza jego ramienia.

-Ojej! – zachwyciła się. W skrzyneczce z białym materiałem leżała bura kotka z piątką maluchów.

-Zabrałem je do siebie, ale kotka przyniosła je tu z powrotem. Więc chociaż postawiłem tę skrzyneczkę, żeby jej było wygodniej.

Blondynka wyciągnęła rękę i podrapała kotkę za uchem. Zwierzątko natychmiast zaczęła mruczeć.

-Jeden może być dla ciebie, jeśli chcesz.

-Mogę tego? – Minako podniosła białego kociaka, wyróżniającego się wśród swojego burego rodzeństwa. – Ma niebieskie oczka!

-Wszystkie mają, kiedy są młode, potem mogą zyskać inną barwę – wyjaśnił strażnik. – Na razie muszą jeszcze zostać przy matce. Przyniosę ci go, gdy będzie trochę większy.

-Dziękuję! – Minako oddała malucha zaniepokojonej kotce i ucałowała Yatena w policzek. Major przymknął oczy, wiedząc, że nie może nadać temu niewinnemu gestowi żadnego znaczenia.

***

Siedziała przy toaletce, rozczesując swoje długie włosy. Drgnęła zaskoczona, gdy drzwi za jej plecami się otworzyły. Nie spodziewała się, że Kunzite przyjdzie dziś do jej sypialni. A może powinna była? Wczoraj nic się nie wydarzyło, ale należało przecież oczekiwać, że w końcu będą musieli skonsumować małżeństwo.

-Nie martw się, nie zamierzam cię do niczego zmuszać – uśmiechnął się krzywo. „I siebie też nie.” – Przyniosłem ci prezent ślubny.

Wręczył jej niewielką paczuszkę i wyciągnął rękę po szczotkę.

-Mogę?

Skinęła głową i w czasie, gdy generał delikatnie rozczesywał jej włosy, zabrała się za rozwiązywanie kokardki i otwieranie kartonika. W środku znajdowała się niewielka buteleczka. Wyjęła perfumy i natychmiast wypróbowała je na nadgarstku.

-Pachną fiołkami – wzruszyła się. Zapamiętał, co mówiła o matce.

-To bardzo rzadki zapach – powiedział tylko. Niełatwo było je zdobyć w ciągu jednego dnia, ale miał ochotę sprawić jej przyjemność. Sam nie wiedział, dlaczego. Było w niej coś, co poruszało wrażliwą strunę jego osobowości. Odłożył szczotkę. – Pójdę już.

-Zostań jeszcze! – poprosiła. – Ja też chciałabym się czegoś o tobie dowiedzieć.

-Czego?

-Na początek tego, czy lubisz koty –uśmiechnęła się i opowiedziała mu o maleństwach w ogrodzie. Kiedy się nie bała, że uczyni ją prawdziwą żoną, okazywało się, że miała w sobie mnóstwo energii i radości życia. Nawet taki poważny człowiek jak on słuchał jej relacji z prawdziwą przyjemnością. Minako nie była aż taką trzpiotką jak się obawiał.

-Możesz go wziąć – zgodził się, gdy już skończyła. – Miałem w dzieciństwie kota.

-Opowiedz o nim! – wsunęła się pod kołdrę i uniosła drugi róg w zapraszającym geście. Byli chyba jedynym małżeństwem w pałacu, które spędzało czas w jednym łóżku w innym celu niż jest to zwyczajowo przyjęte.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ocalenie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „19 – Mąż i nie mąż

  1. WYBACZAM! :* Tobie wszystko wybaczę…za takie rozdziały? To miód dla mego serca.
    Jak mam być szczera, to w tym opowiadaniu wolę postać Minako niż Serenity. Może dlatego,ze został jej poświęcony właśnie taki wątek.
    Małżeństwo z Generałem, który ma kochanka…Osobiście byłabym zażenowana tą wiadomością, napawałoby mnie niezrozumienie, jak Królowa mogła mnie do tego związku „przymusić”.
    A teraz po tym, co napisałaś twierdzę,że ta dwójka będzie siebie szanować jako tako, jak przystało.
    On nie jest taki zły, też miałam wrażenie jak Mina,że to wyniosły, dumny i stalowy człowiek. A tu proszę bardzo…czuły, delikatny, chce słuchać kobiety – mimo że jej nie kocha. Plus dla niego.
    Tylko mam wrażenie,że pod wpływem takiego zachowania nasza kochana Aino się zakocha, a gdy prawda wyjdzie na jaw, to może cierpieć.
    Chociaż nie musi- i nie tylko dlatego,że ja nie chce by doznała upokorzenia, ale przez to,że ta dwójka może się ze sobą zaprzyjaźnić
    A serce Blondynki może być zajęte przez pewnego Srebrnowłosego.
    Coś mi się zdaję,że kiciuś będzie miał zielone oczęta…:P
    Jeszcze jedno, lubię takie małżeństwa, które ze sobą rozmawiają…nawet w łóżku. Wygodne i praktyczne rozwiązanie!
    A jeśli chodzi o Seiyę…ja to sobie odbije u siebie. 😛 :*
    P. S. Do tej pory rozdziały bez mojego ukochanego Kou były przeze mnie traktowane chłodno, aż właśnie do 19 rozdziału pt. „Mąż i nie mąż”. Traktuj to jako wielką pochwałę, bo naprawdę jestem pozytywnie do niego nastawiona. I stąd też długi komentarz.
    Nie będę więcej chwalić, bo urośniesz w piórka i wyfruniesz, nie Ty powinnaś dokończyć ten wątek! Minako czeka na miłość i zrozumienie. Yaten na Blondyneczkę. A Panowie…a Panowie na wolność osobistą i szacunek!
    Uśmiechu!
    (zapraszam też do mnie 😉 )

  2. myszomysia pisze:

    Bardzo, bardzo mi się podobał ten rozdział. Jak i całość. Jak Ty to robisz, że tak potrafisz stworzyć coraz to ciekawsze rozdziały? Minako jest rewelacyjna, jej postać barwnie wykreowana i sporo się wokół niej dzieje. Nie sposób jej nie lubić. I nie sposób się nie zachwycać całością.
    Serdecznie pozdrawiam:)

Dodaj komentarz