Epilog

Wygląda na to, że niebawem to u mnie ponad miesiąc… ;P
Krótkie pożegnanie z bohaterami ostatniego opowiadania 🙂
Przepraszam za ewentualne niedociągnięcia.
Pozdrawiam!

***

„Nie uwierzysz, co powiedział mi mój drogi Tenoko przed wyruszeniem w podróż do Świątyni Ducha.
-Nigdy nie sądziłem, że w dzikich zamorskich krajach znajdę tak uroczą i cnotliwą małżonkę. Nigdy nie dałaś mi powodów do zazdrości i konkury nawet największych uwodzicieli ucinałaś bez żalu. A i mnie pomogłaś żyć w czystości. Jesteś darem od bogów. W tym roku będę im dziękował za połączenie naszych losów…
Gdyby tylko znał prawdę! Haruki te słowa ani odrobinę nie rozbawiły. Zawsze była nieco drażliwa w wiadomym Ci temacie. Prychnęła tylko i poszła pomachać nowym mieczem, który dostała od Seiyi. Niewiarygodne jak często koresponduje ze sobą dwoje ludzi, którzy uparcie twierdzą, że się nie znoszą. Kiedyś zerknęłam Haruce przez ramię, gdy pisała list. Nie sądziłam, że zdania pełne inwektyw mogą być tak pełne czułości!
Serdecznie ściskam Ciebie i Twoją piękną córkę. Koniecznie napisz mi ze szczegółami, ile serc udało się złamać naszemu Fiołeczkowi na debiutanckim balu i prześlij mi proszę szkic jej sukni. Wasze stroje są szalenie inspirujące, odkąd pani Setsuna rozpoczęła walkę z gorsetami.
PS: Minako, zmiłuj się w końcu nad generałem i racz zauważyć, że on zawsze Cię kochał. Serce mi się kraje na myśl o tym biednym szlachetnym rycerzyku! To już ostatni taki egzemplarz na świecie, daj mu jeszcze odrobinę szczęścia.”

Minako z uśmiechem odłożyła list od Michiru. Trudno uwierzyć, że nie widziały się już od tylu lat. Nie było zbyt wielu okazji do tak dalekich podróży. A jednak więź między nimi pozostawała silna i przyjaciółce zawsze udawało się ją rozbawić. Tym razem jednak oprócz wesołości list wywołał także zamyślenie. Najpierw nad małżeństwem morskowłosej. Wiedziała, że Michiru sypiała z mężem wyłącznie, gdy zamierzała zajść w ciążę, a poza tym pozostaje wierna miłości swego życia, Haruce. Ciężko było uwierzyć w tę przemianę, a jednak się dokonała. Jeszcze ciężej było uwierzyć, że nikomu na dalekim dworze nie przyszło na myśl, że te dwie nierozłączne kobiety stanowią parę kogoś więcej niż przyjaciółek.

Następnie rozmyślania Minako skupiły się na jej własnym życiu. Ona też, podobnie jak Michiru, została zmuszona do małżeństwa z rozsądku. Różnica tkwiła w tym, że jej dane było obdarzyć swego małżonka miłością, a Tsukino czuła do swojego jedynie niezbyt wielką sympatię. Blondynka westchnęła nad ostatnimi słowami Michiru. Czuła, że przyjaciółka ma rację, choć przez ostatnie lata starała się odrzucać podobne myśli.

Zerknęła na suknię, o której włożenie na dzisiejszy wieczór prosiła ją córka. Suknia była w zdecydowanie bardziej pogodnym kolorze, niż zwykła ostatnimi czasy nosić. Najwyraźniej Sumire doszła do podobnych wniosków jak jej zamorska ciotka. Minako westchnęła ponownie. Od dawna nie czuła się tak zagubiona. Zacisnęła dłoń na krzyżyku, który otrzymała ongiś od męża. „Kunzite…

Pochyliła się i podniosła z podłogi Artemisa, dopominającego się o codzienną porcję pieszczot. Stary kocur udawał, że nie ma już siły wskakiwać na jej kolana, choć wczoraj sama widziała, jak gnał po schodach za myszą. Nie miała mu jednak za złe tego drobnego oszustwa. Wtuliła twarz w białe futerko i została obdarzona zadowolonym pomrukiwaniem.

***

Serenity również przeglądała korespondencję. Po raz kolejny przeglądała list, w którym miała nadzieję znaleźć wsparcie i dobre rady. Choć skreślony był ręką Jadeite, wiedziała, że zawiera również słowa Karasumy. Ołowiana Wrona nauczyła się stawiać litery dopiero jako dorosła osoba i wstydziła się swego nieco niezdarnego charakteru pisma. I to był kolejny dowód na to, że należy wprowadzić edukację dzieci ze wszystkich warstw społecznych.

Niestety zmiana świata, jaką planowała Serenity już od czasów pamiętnego procesu okazała się dużo trudniejsza. Ludność nieufnie podchodziła do zmian. Gdy próbowała wprowadzić obowiązek szkolny niemal doszło do buntu. Dzieci wiejskie miały pomagać rodzicom na roli, a miejskie wyuczać się od najmłodszych lat zawodu. Królowa musiała przełknąć tę gorzką pigułkę. W końcu uruchomiła przy każdym kościele punkty nauki pisania i liczenia, do których mogli zgłaszać się ludzie w każdym wieku. Te dwie umiejętności mogły wydawać się im wystarczająco przydatne, by poświęcić po mszy kilkadziesiąt minut na ćwiczenia.

Frekwencja rosła z miesiąca na miesiąc, jednak nadal znikoma część społeczeństwa uczestniczyła w zajęciach, nad czym Serenity ubolewała. Przy okazji nauki czytania nauczyciele mieli próbować przemycić na swoich lekcjach elementy historii i moralności, by obudzić świadomość społeczną wśród biedniejszych warstw społeczeństwa. Jednak w takim tempie owa świadomość pozostanie uśpiona jeszcze długie dziesięciolecia.

-Nie możesz zmienić świata w jedną noc – szepnął brunet, całując ją w pochylony kark.

-Obawiam się, że jeszcze nasze prawnuki będą się zmagać z tym problemem – uśmiechnęła się ponuro królowa.

-Początki zawsze są najtrudniejsze.

-Oni kompletnie nie pojmują mechanizmów rządzących światem – wybuchła nagle Serenity, podrywając się z krzesła. – Każda Rada Państwa z przedstawicielami środowisk wiejskich i cechów rzemieślniczych kończy się awanturą. Każdy z nich myśli wyłącznie o sobie.

-Wiele razy zmieniałaś decyzję po wysłuchaniu argumentów wszystkich stron, te spotkania mają sens. Wkrótce przedstawiciele ludu nauczą się patrzeć na świat z szerszej perspektywy.

-Oni znają tylko perspektywę własnego nosa – prychnęła Serenity.

Seiya nie potrafił powstrzymać uśmiechu na widok roziskrzonych tęczówek żony. Rzadko pozwalała zawładnąć nad sobą emocjom, ale za każdym razem, gdy się to zdarzało, był zauroczony.

-Chodź, pokażę ci coś, co poprawi ci nastrój – rzekł pogodnie.

Zaprowadził ją na parter, do części pałacu przeznaczonej dla służby. W przestronnej komnacie grupa kilkudziesięciu dzieci z najbliższej okolicy z wysiłkiem składała literki, małe buzie rozpromieniały się za każdym razem, gdy udało im się odcyfrować całe słowo. W sąsiedniej sali odbywały się cotygodniowe warsztaty z przedstawicielami różnych zawodów, gdzie starsze dzieci mogły sprawdzić, co lubią i potrafią robić, by w przyszłości móc wybrać inną ścieżkę niż podążanie ślepo za śladami rodziców. Serenity uśmiechnęła się na widok umorusanej dziewczynki wykłócającej się z chłopcem o miejsce przy stole cieśli. Mała przypominała jej Harukę.

Ale Seiya już prowadził ją dalej, w kuchni Nezu chlipała nad listem od którejś ze swych wygnanych córek. Czytanie sprawiało jej widoczną trudność, ale najwyraźniej także satysfakcję, że nie musi nikogo prosić o pomoc. Po chwili kucharka chwyciła za pióro i przygryzając wargę ze skupieniem powolutku stawiała drżącą dłonią litery. Na dziedzińcu syn ogrodnika opowiadał niedowierzającemu ojcu o roślinach rosnących w odległych krajach, na dowód pokazując rysunki w książce.

-A nie zmyśla ten jak mu tam autor? Nigdy żem nie widział podobnego kwiata – szpakowaty mężczyzna zasępił się i podrapał za uchem.

-Nie tatusiu, sam to widział, popłynął tam wielkim statkiem. Płynął wiele, wiele dni – zapewniał z entuzjazmem chłopiec. – Tam jest dużo ładnych kwiatków, niektóre kwitną pół lata. A ten krzak ma czerwone liście przez calutką zimę, to musi ładnie wyglądać na śniegu.

-Hmm – mężczyzna wyraźnie się zamyślił. – To mówisz, że tam nie cały rok lato?

-Nie, tatku, tam jest lato i jesień i zima i wiosna, tylko na opak niż u nas – wyjaśniał malec.

-To może ten pan by nam zabrał parę takich krzaków…

-Co planujecie, łobuziaki? – zawołała wesoło Makoto, burząc fryzurę synka.

-Makuś, pogadajże z królewnom, czy by nie kciała takich krzaczków w ogródku – poprosił żonę ogrodnik, szturchając synka. – Pokaż no mamusi, jakich…

-A ja jak dorosnę, to będę miała własną cukiernię – rozległ się w pobliżu jasny głosik. – Pani Nezu mówi, że robię dobre ciasta.

-A ja bardzo ładnie zdobię! – odkrzyknęła jej koleżanka. – Może założymy wspólnie cukiernię?

-Hmm, czemu nie! – zgodziła się łaskawie pierwsza z dziewczynek. – Ale najpierw będziemy musiały trochę popracować, żeby mieć pieniądze na pierwszą mąkę!

Dziewczynki odeszły dalej snuć swoje plany, a Seiya pociągnął żonę pod cień wielkiego dębu.

-To wszystko twoja zasługa. Nie zmieniłaś świata, ale zmieniłaś ich życie. Nauczyłaś ich marzyć – rzekł czule i ucałował podejrzanie drżące powieki.

-Dziękuję Seiya – wtuliła się w niego z wdzięcznością.

-Mamo, tato! – najmłodsza pociecha wpadła z impetem pomiędzy rodziców. – Ciocia Rei urodziła dziecko! Już nie jestem najmniejsza!

-Kolejna dziewczynka?

-Tak, ma na imię Nene i podobno jest najpiękniejsza na świecie. Czy to prawda, tatusiu? – blondyneczka skrzywiła się podejrzliwie.

-O, być może jest najśliczniejsza w tym roczniku – zaczął dyplomatycznie Seiya. – Ale najpiękniejszą kobietą na całym świecie jest twoja mama. A ponieważ jesteś do niej bardzo podobna… Hmm, myślę, że najładniejszą dziewczynką jesteś ty! – zakończył wywód, porywając Usagi w ramiona i całując jej roześmianą twarzyczkę.

-Jestem najśliczniejsza! – poinformowała dwójkę swoich starszych braci Usagi.

-O, znam wiele ładniejszych dziewcząt – wykrzywił się najstarszy z rodzeństwa, niemal czternastoletni brunet, posługujący się ku swej rozpaczy mutującym głosem.

-Mówisz tak tylko dlatego, że kochasz się w Sumire – wytknęła mu język siostra.

-Wcale, że nie – zapiszczał chłopiec, ale gorący rumieniec rozlewający się po całej twarzy zadawał kłam jego słowom.

-Wcale, że tak – wykrzyknęła triumfalnie Usagi i zeskoczyła z ramion ojca, by klepnąć brata w ramię ze słowem „berek” na ustach, po czym trójka rodzeństwa z hałasem odbiegła w stronę labiryntu.

-Chyba powinniśmy ich poinformować, jak bliskie pokrewieństwo łączy ich z Sumire – zatroskała się Serenity.

-Po co – Seiya beztrosko wzruszył ramionami. – Dla Sumire obaj nasi chłopcy to dzieciaki.

-Niecałe dwa lata różnicy…

-Może w metryce- prychnął król, ale zaraz spoważniał. – Sumire zawsze była doroślejsza. Jest podobna do Hotaru…

Jednak zły nastrój nigdy się go długo nie trzymał.

-Mój brat znowu spłodził córkę. Nie jest taki zdolny jak ja – roześmiał się nieco złośliwie. – Nie doczekał się męskiego następcy.

-Rei pewnie się obwinia. Ale za to Ami jest zachwycona. Teraz jej się uda przeforsować zmiany w prawie dziedziczenia w Jucie – dołączyła do śmiechu Serenity.

-Ami pewnie jest załamana faktem, że jej córka bardziej interesuje się fatałaszkami niż nauką.

-I tak jest lepiej wykształcona od większości mężczyzn. Może to tylko rodzaj buntu…

***

Sumire podeszła do dwóch kobiet stojących w pewnym oddaleniu od pozostałych gości. Nie dziwiła się, że ludzie czują się przy nich niepewnie. Setsuna nadal rozsiewała wokół siebie aurę dostojeństwa i grozy, a choć założyła suknię przysłaną z pałacu i tak otaczał ją zapach ziół. Hotaru na pierwszy rzut oka wydawała się zwyczajną, choć nieco zbyt poważną, młodą kobietą. Wrażenie to jednak pryskało, gdy ktoś spojrzał w jej wszechwiedzące oczy.

-Cieszę się, że przyszłyście – uśmiechnęła się do nich córka Minako.

-Nie mogłyśmy zignorować takiej okazji – odwzajemniła uśmiech Hotaru, w dniu narodzin Sumire nawiązała się między nimi dwiema nierozerwalna więź. Setsuna skinęła tylko głową. Nie czuła się dobrze w dusznej sali, zamierzała udać się do ogrodów zaraz po zakończeniu najbardziej oficjalnej części.

-Mam nadzieję, że usiądziecie przy mnie w czasie kolacji – wystosowała zaproszenie blondynka.

-Pozostawimy te miejsca tłoczącym się wokół ciebie adoratorom – kąciki ust znachorki uniosły się lekko.

-Jeśli nie sprawi ci to przykrości wolałybyśmy usiąść bardziej na uboczu – rzekła przepraszająco Hotaru.

-Oczywiście,  jak wolicie, zależy mi, byście dobrze się tu czuły.

-Czy można prosić panienkę do tańca – rozbrzmiał tuż obok chór dwóch głosów.

Sumire z olśniewającym uśmiechem podała dłoń szatynowi, zaś Hotaru mrugała niedowierzająco, zerkając na bruneta.

-Nie umiem tańczyć walca – powiedziała w końcu nieśmiało.

-Ja umiem – odparł młodzieniec niezrażony i pewnie uścisnął podane mu z wahaniem palce.

***

Minako ze wzruszeniem obserwowała wirującą w tańcu córkę. Jej jedyne dziecko! Już niemal dorosłe. A tak bardzo się bała o tę kruszynkę. Nieustannie lękała się, że maleństwo zachoruje. Później lękała się, że będzie nieszczęśliwa. Chwilami tak bardzo jej spojrzenie przypominało wzrok Hotaru… Ale zawsze w końcu zwyciężała radość życia.

„Odziedziczyła ją po mnie” – uświadomiła sobie z pewnym zdziwieniem. – „I oby tak jak ja potrafiła jej nie utracić po próbach, które zsyła los… Choć mam nadzieję, że jej zostaną one oszczędzone. Szkoda, że nie ma rodzeństwa. Nigdy już nie zaszłam w ciążę. Setsuna tak zapłaciła bogom za moje życie tamtej nocy…”

-Zatańczymy? – poprosił jasnowłosy mężczyzna.

-Chętnie, generale – odparła z uśmiechem, który zapewne sprawił, że w kącikach oczu uwidoczniły się pierwsze zmarszczki.

Nie przejmowała się tym, on miał ich więcej. Przez chwilę po prostu delektowała się tańcem, po czym przypomniała sobie słowa Michiru. Czuła, że przyjaciółka ma rację. Cokolwiek by się nie działo, dobrego czy złego, on zawsze był obok. Wiedziała, że generał nigdy nie wykona pierwszego kroku. Spojrzała mu prosto oczy.

-Dlaczego nigdy się nie ożeniłeś, Yaten?

***

Stała samotnie pod wierzbami, wpatrując się w napisy na marmurowej płycie. Zginął w zasadzce na królową. To już ponad dwa lata. Już nie potrafiła sobie przypomnieć jego dotyku, ale gdy przymknęła powieki, twarz Kunzite pojawiła się pod nimi jak żywa. Ciepły uśmiech przeznaczony tylko dla niej. Do nikogo innego się tak nie uśmiechał. Dla Sumire miał inny zestaw uśmiechów.

-Czy ty też za mną tęsknisz? – zapytała szeptem i zgarnęła z nagrobka kilka gałązek.

-Tatuś chciałby, żebyś była szczęśliwa – Sumire bezszelestnie pojawiła się obok niej.

-Jestem – objęła córkę.

-Ale możesz być bardziej – uznała jej pociecha. – Generał Yaten jest całkiem całkiem… Ach, gdyby tylko był młodszy, to sama zagięłabym na niego parol.

Zachichotała otrzymawszy kuksańca w bok.

-Co mu odpowiesz? – zawołała za oddalającą się matką.

-Że znowu chcę być generałową – odparła wesoło Minako.

-Będę druhną! – zastrzegła sobie Sumire. Dogoniła matkę i porwała ją w szalony taniec.

-Sumire, jesteśmy na cmentarzu! – upomniała ją kobieta, ale nie potrafiła powstrzymać śmiechu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ocalenie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Epilog

  1. Ani pisze:

    Szkoda ze tak szybko to zakonczylas 😦

  2. fanka12 pisze:

    bardzo ciekawe zakończenie 🙂 podobało mi się to opko 🙂

Dodaj komentarz